Kategoria: Sztuka
Kultura i sztuka nie tylko przy szachownicy…
Marek Sztarbowski
Matowy sonet
Ostatek czasu na pojęcie świata
przegrywa światło. Ledwie ciepłe dłonie
podparły w ciszy czoło oszronione,
w przygasłych oczach ciemność się rozrasta.
– Ach, gdzie jesteście świetliste figury?
Konie skrzydlate fruwające w lecie?
Pionki rozlazłe po zbyt dużym świecie,
zamiast w opoki, przemienione w chmury?
Znajome twarze wyrastają z cienia,
martwe, zgrubiałe, niepłodne konary:
ufność dzieciństwa, uschnięte marzenia,
opadłe igły pod sekwoją wiary.
W znieruchomiałych, czarnych ślepiach mata…
wygrana! – Droga od światła do Światła.
Marek Sztarbowski
Fortuna
Rozkazuję ci pycho, pokaż swe zdolności!
Żądzo skocznie spieniona, ruszaj stępa w prawo!
Teraz, cienie podłużne – gońcie chyłkiem żwawo,
myśli Króla ukrywać w nagłej niepewności.
Pierwsze błędne decyzje skwierczą w łunach krwawo:
w rzezi mrzonek naiwnych, w głębiach możliwości,
zbyt dalekich zapędów fałszywej skromności –
spadają ideały ku zdeptanym trawom.
Jeszcze stoi oparty na dwóch silnych nogach,
stałych punktów szukając na gruncie zwątpienia
pod ścianami przeszłości, w ruinach potęgi.
Lecz powoli zaczyna zakradać się trwoga!
– Próżno w chwili ostatniej położenie zmienia.
Już zrozumiał, już przegrał… czerń! Koniec mitręgi.
Ferdynand Głodzik
Samotny hetman
Wyruszają do boju, po zwycięstwo, chwałę,
w szachach czarne jest czarne, a białe jest białe.
Król, choć drobnej postury prowadzi legiony,
w wielkich czapach co plotły się z wełny spisionej.
Nie słuchając doradców ni autorytetów,
na początku wprowadził hetmana z tabletu,
choć wojownik to dzielny, lecz nie miał poparcia,
sprowokował tym siły wroga do natarcia.
Wódz z przeciwka dał zaraz sygnał do ataku,
a dziad jego pochodził od sprośnych Krzyżaków,
porwał armię do boju, podniósł ręce obie
i za chwile miał hetman wszystkich przeciw sobie.
Zmasowanym atakiem ruszyła piechota,
pod dowództwem dzielnego księcia Kostomłota,
a w ślad za nim wódz Leszek ze swoim szwadronem,
pod sztandarem rycerstwa hen z Rusi Czerwonej.
Na koniec nadciągnęli z dalekich rubieży
w zgrzebnych chłopskich sukmanach dzielni kosynierzy.
Hetman w walce samotnej nie pokonał wroga,
wódz bez armii, to kolos na glinianych nogach..
Gorzów Wlkp. 9.05.2013 r.
Ferdynand Głodzik
Królewski gest
Chcąc demokracji dotrzymać kroku,
jak każą normy wszelakie,
władca królestwa,
jeden raz w roku,
jadał wieczerzę z żebrakiem.
Gdy zastawiono stoły obficie,
w doroczny czas niepowszedni,
król wzrok obrócił
ku swojej świcie,
z pytaniem: gdzie jest mój biedny?
Nim dziad przekroczył królewskie progi,
wcześniej zmieniono mu łachy;
król go nakarmił
oraz napoił,
a potem zagrał z nim w szachy.
Rozgrywka była iście królewska,
aż dech zaparło pół świata;
za nic monarszy
mając majestat,
biedak królowi dał mata.
Krótko się cieszył zwycięstwem żebrak,
król miał tendencję do fochów,
że dotąd żadnej
wojny nie przegrał,
zamknął nędzarza do lochu.
Biedak rozmyśla nad losem marnym,
w ciemności tęskniąc za słonkiem,
i dojść nie może
za żadne skarby,
kto tu naprawdę jest pionkiem.
Gorzów Wlkp. 05.02.2013 r.